Filmy Gry Obrazki. 45:23 Cud Miłości odc 1. 43:58 Cud Miłości odc 2. 44:43 Cud Miłości odc 3. 44:21 Cud Miłości odc 4. 43:39 Cud Miłości odc 5. 44:00 Cud Miłości odc 6. 45:31 Cud Miłości odc 7. 43:58 Cud Miłości odc 8. Korzystanie z tej witryny oznacza wyrażenie zgody na wykorzystanie plików informacji możesz znaleźć w naszej Polityce pokazuj więcej tego komunikatu Książka Dar poczęcia cud narodzin - od 32,16 zł, porównanie cen w 1 sklepach. Zobacz inne Nauki humanistyczne i społeczne, najtańsze i najlepsze oferty, opinie..
Mamo, Tato, oczekujecie na narodziny dziecka? Szukacie godnego zaufania źródła informacji o tym, jak dbać o zdrowy rozwój maluszka od poczęcia? Co jeść, jak się leczyć, w jaki sposób pokonać stres przez 9 miesięcy? Chcecie wiedzy nowoczesnej, bez tematów tabu, sprawdzonej przez najlepszych fachowców? Ale pragniecie też słów wsparcia, dobrych emocji, zrozumienia i miłości? CUDowne 9 miesięcy to książka dla Was! Znajdziecie tu rozmowy z doskonałymi ekspertami z różnych dziedzin: O tym, jak znaleźć najlepszego lekarza, jakie badania w ciąży wykonywać (a jakich niepotrzebnie nie robić!), mówi największy przyjaciel kobiet, ukochany przez pacjentki ginekolog i położnik PROF. ROMUALD DĘBSKI. Zastanawiacie się, co jeść, żeby dziecko rozwijało się zdrowo, jak sobie pomóc, gdy dokuczają mdłości, jakie suplementy diety przyjmować, a jakich unikać – swoją wiedzą i prywatnymi do-świadczeniami oraz sprawdzonymi przepisami dzieli się w książce dietetyczka i psychodietetyczka KATARZYNA BŁAŻEJEWSKA-STUHR. Oddychaj! Skup się na tu i teraz. Praktykuj mindfulness. Możesz nauczyć się zapanować nad stresem, uwierzyć w swoją kobiecą siłę – jak? Mówi psycholog, psychoterapeuta i trener WOJCIECH EICHELBERGER. Witaj na świecie Kochanie – położna EWA JANIUK delikatnie kładzie noworodki na brzuchu mamy, której towarzyszyła przez dziewięć miesięcy, była jej najwierniejszą przyjaciółką i powiernicą. Dzieli się swoimi doświadczeniami, radzi, jak przygotować się do porodu, by był pięknym doświadczeniem. Dzięki praktyce jogi możesz pomóc swojemu ciału i duszy – przekonuje joginka, autorka uwielbianego przez widzów jogowego kanału na YouTube MAŁGORZATA MOSTOWSKA. Czy wiecie, że przyszła mama może poddać się zabiegom akupunktury, które pomogą wyleczyć wiele dolegliwości? Słyszeliście, że Chinki w ciąży i połogu nie mogą myć włosów? – tajniki medycyny chińskiej odkrywa MAGDALENA WOJCIECHOWSKA-BUDZISZ. ANNA SZCZYPCZYŃSKA, autorka bloga przez całą ciążę, gdy czekała na narodziny swojego Albatrosa (tak, tak…musicie przeczytać, żeby zrozumieć ☺), była aktywna: biegała, ćwiczyła na siłowni, praktykowała jogę. Opowiada: Jak trenować bezpiecznie? Dlaczego ruch jest tak ważny dla przyszłej mamy? Jak uniknąć infekcji intymnych? Fizjoterapia uroginekologiczna – to nowa dziedzina wiedzy, w Polsce dopiero zaczyna zdobywać uznanie. Dzięki niej przyszła mama może poznać lepiej swoje ciało, przygotować się do świadomego porodu, uniknąć problemów zdrowotnych, które pojawiają się często po narodzinach dziecka (nietrzymanie moczu, rozejście mięśni prostych brzucha itd.). Rozmowę z fizjoterapeutką uroginekologiczną MAŁGORZATĄ STARZEC czyta się z wypiekami na twarzy – mówi na każdy temat także te najbardziej intymne i wstydliwe. Kobiety w ciąży też chorują, mają alergię, zapadają na infekcje – o tym, jak leczyć się w ciąży bezpiecznie, czy są leki, które przyszła mama może stosować bez obaw, mówi doświadczona pediatra JOANNA GZIK. Aromaterapia może być skuteczną i bezpieczną metodą leczniczą – ADRIANNA CZABAN, położna pracująca w szpitalu we Francji stosuje ją u kobiet w ciąży na co dzień. Podpowiada, jakie olejki wybrać. Piękne ciało bez rozstępów, idealna, nawilżona, gładka cera… Jakie kosmetyki stosować, by najlepiej zatroszczyć się o swój wygląd i samopoczucie mówi właścicielka manufaktury ekologicznych kosmetyków JOANNA HOŁUJ. Siłą tej książki jest nie tylko fachowa wiedza, jaką przekazują specjaliści, ale także to, z jaką szczerością dzielą się z nami swoimi osobistymi doświadczeniami i emocjami. Wojciech Eichelberger przyznaje, że zawsze zazdrościł kobietom tej cudownej podróży, jaką jest dziewięć miesięcy oczekiwania na dziecko, Kasia Błażejewska-Stuhr przyznaje, że pomimo znajomości wszystkich tricków kulinarnych przez trzy pierwsze miesiące ciąży wymiotowała dniami i nocami, a żołądek uspokoiło dopiero… fondue z pleśniowych serów, profesor Romuald Dębski wspomina, że na studiach pracował w szpitalu jako… położna. Najwięcej emocji wzbudzają jednak opowieści osób, które nie występują w książce jako eksperci, ale rodzice. Cykl wywiadów otwiera rozmowa z AGNIESZKĄ MACIĄG. Wspomina traumę pierwszego porodu w czasach PRL-u, gdy kobieta rodząca nie miała nic do powiedzenia, nawet gdy odbierano jej noworodka tuż po porodzie, i opowiada o sile, jaką dały jej narodziny córki – świadome, przeżyte w objęciach ukochanego mężczyzny. Ostatnią rozmowę autorka przeprowadza z muzykiem ADAMEM SZTABĄ – czy wiecie, że narodziny syna wymodlił w Bazylice Narodzenia Pańskiego w Ziemi Świętej? A jego syn Leopold urodził się przy dźwiękach Trzeciego Koncertu brandenburskiego Bacha? Książka napisana świetnym, lekkim językiem – nie sposób się od niej oderwać. Opowieści ilustrują piękne fotografie PATRYCJI WOY-WOJCIECHOWSKIEJ, której udaje się pokazać na zdjęciach emocje bohaterów, miłość i ciepło rodzinne. Książka w sprzedaży od 4 września 2019 roku. KONTAKT: zamowienia@
Anna: Cud miłości. Intencja mojej nowenny pompejańskiej była odmiana pewnego chłopaka,ktorego poznałam kilka miesięcy wcześniej.Chcialam pomoc mu zmienić jego zycie i postepowanie.Modlilam sie o to by Bog pozwolil sprobowac mi z nim być. W maju bylam w Czestochowie i przed cudownym obrazem modliłam sie w tej samej intencji.
Poruszająca historia Jackie, która od lekarzy usłyszała, że nigdy nie będzie mogła mieć dzieci. Jednak razem z mężem postanowili oprzeć się na Bogu i Jego słowie, aby przezwyciężyć trudności i doświadczyć cudu narodzin. Odkryj prawdy Bożego Słowa i uwierz, że Bóg może zmienić to, co po ludzku wydaje się już niemożliwe. Poznaj: - osobistą historię Jackie Mize, będącą świadectwem ponadnaturalnego Bożego działania - inspirujące historie kobiet, które doświadczyły w swoim życiu cudu narodzin Dowiedz się: - jakie praktyczne kroki wiary, oparte na prawdach Bożego Słowa, możesz podjąć w oczekiwaniu na cud narodzin - jak radzić sobie ze strachem i niepewnością w czasie ciąży i porodu - jak modlić się o poczęcie, kiedy po ludzku wydaje się to już niemożliwe Oddaję Bogu chwałę za to, że Jackie napisała tę książkę. Byłam w ciąży sześć razy i na podstawie tego, co przeżyłam, mogę śmiało powiedzieć, że ta książka to najwspanialsze nauczanie Bożego słowa na temat ciąży i narodzenia dziecka, z jakim się kiedykolwiek zetknęłam. Lindsay Roberts W dziedzinie związanej z posiadaniem dzieci z pewnością przez szereg lat powiedziano wiele różnych rzeczy - niektóre były dobre, niektóre złe, jedne prawdziwe, a inne fałszywe. Większość opinii, które my usłyszeliśmy, wynikała z czyichś doświadczeń, przeważnie złych. Jednak razem z Terrym, moim mężem, dawno temu podjęliśmy decyzję, że chcemy się dowiedzieć, co Bóg ma do powiedzenia na temat każdej dziedziny naszego życia. W tej książce pragnę podzielić się z wami pewnymi prawdami, które wraz z Terrym odkryliśmy w Bożym Słowie, oraz tym, jak udało nam się zastosować. Stały się one dla nas błogosławieństwem i zupełnie zmieniły kierunek naszego życia. Jackie Mize Z Bogiem i z wiarą wszystko może się udać.
„Cud miłości” to trzeci tomik poezji Janiny Laskowskiej-Mróz nazywanej Nocną Poetką. Tomik podzielony jest na pięć etapów składających się na cud miłości. Autorka opisuje drogę jaką trzeba przebyć aby doświadczyć owego cudu czyli o poszukiwaniach, bólu, tęsknocie, rozczarowaniach aż do spotkania upragnionej miłości.
Czy mieć dziecko? To jedno z najmłodszych egzystencjalnych pytań ludzkości, jakkolwiek dziwacznie to brzmi. Kiedyś się nie pojawiało, a jeśli już, to w ściśle ograniczonym kontekście: wyboru drogi życiowej wiążącej się ze wstrzemięźliwością seksualną lub trudnymi warunkami życia, które taką wstrzemięźliwość czyniły wskazaną. A i w takich okolicznościach obecność tego pytania jest nader ograniczona, o czym najlepiej być może świadczy to, że wiele dzieci rodziło się i rodzi w czasie wojny czy w skrajnej biedzie. Dla wielu ludzi na świecie pytanie to nadal nie istnieje. Dzieci po prostu pojawiają się lub nie – to kwestia losu, naturalnego biegu to ranga i wydźwięk wspomnianego pytania uległy diametralnej zmianie, z peryferii ludzkich dylematów przenosząc je w centrum tego, co szumnie zwie się kondycją ludzką. Kiedy to się stało? Po raz pierwszy wraz z powstaniem pigułki antykoncepcyjnej, która oddzieliła współżycie seksualne od płodzenia dzieci. Po raz drugi wraz z rozwojem medycyny i pojawieniem się możliwości sztucznego zapłodnienia, które płodzenie dzieci oddzieliło od aktu seksualnego. Ogromny postęp w wiedzy na temat początków życia, który dokonał się w ciągu ostatnich kilkudziesięciu lat,sprawił, że pytanie to przestało być kwestią marginalną i niesamoistną. Dziś pada ono tam, gdzie wcześniej nigdy by się nie pojawiło. Tam, czyli gdzie?Rodzice wczoraj i dziśPrzede wszystkim u tych osób, które kiedyś po prostu zostawały rodzicami, którym dziecko „przydarzało się”, w jak najbardziej pozytywnym sensie tego słowa, jako konsekwencja wspólnego życia. A więc pośród kobiet i mężczyzn żyjących ze sobą w trwałych związkach. Dziś powszechne wśród przeważającej ilości par pytanie: „Kiedy zdecydować się na dziecko?”, poprzedza coraz częściej to bardziej fundamentalne: „Czy w ogóle je mieć?”. Ale to możliwość postawienia tego pierwszego wywołała to drugie, nie odwrotnie. Skoro bowiem możemy kontrolować poczęcie, decydować o tym, kiedy ma do niego dojść, to znaczy, że jesteśmy za nie odpowiedzialni, że leży ono w naszych rękach. I już samo to – możliwość wyboru – czyni decyzję o poczęciu dziecka trudniejszą. Nie jest już ono czymś oczywistym, naturalnym, czymś nieuchronnym (przynajmniej nie w takim stopniu jak kiedyś), lecz – jak każda decyzja – potrzebuje uzasadnień. To jednak nie sama możliwość wyboru przesądza o tym, że pozytywna odpowiedź na pytanie o to, czy mieć dziecko, coraz częściej musi mierzyć się ze swoim przeciwieństwem. W pewnym sensie możliwość ta istniała bowiem zawsze. Co innego wcześniej jednak oznaczała i z innego rodzaju odpowiedzialnością się wiązała. Można było zdecydować się na nieposiadanie dziecka, ale wymagało to dużego wysiłku, pociągało za sobą zmianę życia, obranie takiej jego formy, która odróżniała się od formy życia większości ludzi. Zazwyczaj decyzja o nieposiadaniu dziecka nie była podejmowana ze względu na nią samą, lecz podporządkowana innej, ważniejszej sprawie, która przesądzała o słuszności dobrowolnie obranej bezdzietności i w pewnym sensie ją usprawiedliwiała. Dziś bezdzietność nie potrzebuje takich zewnętrznych uzasadnień lub potrzebuje ich coraz mniej. To posiadanie dzieci, a nie rezygnacja z nich, wydaje się wielkim życiowym wyzwaniem, które jeśli się go nie zarzuca w ogóle, to co najmniej odkłada coraz bardziej w antynaturalnaDlaczego? Powodów jest wiele, i to różnorakich. Jednym z najważniejszych jest z pewnością przełom kulturowy, któremu w latach 60. rozpędu nadało wynalezienie pigułki antykoncepcyjnej. Bezdzietność stała się łatwiejsza i niejako bardziej „naturalna”, od kiedy nie wymaga wstrzemięźliwości seksualnej. Nawet nie uciekając się do sztucznej antykoncepcji, przy obecnej i coraz bardziej powszechnej wiedzy na temat cyklu owulacyjnego kobiety oraz procesu zapłodnienia, a także przy równoczesnej większej akceptacji dla innych form współżycia seksualnego niż tylko stosunek dopochwowy, uniknięcie poczęcia nie wiąże się z tak dużymi jak niegdyś „kosztami”, nie wymaga zmiany życia i całkowitej rezygnacji z realizacji potrzeby bliskości fizycznej. Dziś to bezdzietność jest niejako „naturalnym” stanem wyjściowym żyjących ze sobą mężczyzn i kobiet. Dziecko zaś świadomym tego stanu przełamaniem. Na pewno istnieje pewien nacisk społeczny (głównie ze strony rodziny, starszego pokolenia), by młodzi ludzie, osiągnąwszy pewien status społeczny, stabilność finansową, na dziecko się zdecydowali. Ale niepodejmowanie tej decyzji i odwlekanie jej w czasie nie wiąże się z ostracyzmem. Co prawda, życie bez dzieci wciąż nierzadko określa się jako egoistyczne i jałowe, bo nieprzekazujące życia dalej, oraz jako niepełne, bo pozbawione doświadczenia macierzyństwa czy ojcostwa, ale coraz większa jest także świadomość tego, że nie inne pobudki niż egoistyczne ku rodzicielstwu w dużej mierze popychają. Nade wszystko jednak zmienia się kultura, w której żyjemy, i przewartościowaniu ulegają role życiowe. Już samo pozostawanie w związku, nie wspominając o znaczącej dywersyfikacji sposobów, na jakie ludzie dziś ze sobą są, nie jest tak silnym jak niegdyś składnikiem poczucia własnej wartości. Bycie rodzicem przestaje być rolą uprzywilejowaną. Jest tylko jedną z wielu ról, które człowiek powinien w swoim życiu umiejętnie ze sobą wszystkim jednak spojrzenie na rodzicielstwo jako na pewną życiową rolę, którą się dobrowolnie podejmuje, nie zaś jako na sferę życiowej konieczności, czyni coraz silniejszym przeświadczenie, że dziecko nie powinno się w życiu tak po prostu przydarzyć, jego pojawienie się na tym świecie nie powinno być kwestią przypadku, zrządzenia losu, a „przydarzanie się”, jakkolwiek pozytywnie by na nie spojrzeć, element przypadkowości w sobie niesie. Narodziny wciąż bywają odczuwane jako błogosławieństwo i dar Boga, ale nie powinny, niezapowiedziane, spadać z nieba, bez przygotowania ze strony rodziców. Rosnąca nieufność wobec „przydarzania się” dziecka wynika z coraz dogłębniej uświadamianej sobieza nie odpowiedzialności. Ale też odpowiedzialność ta poszerza się o coraz to nowe aspekty. Nie ogranicza się tylko do tego, by dziecko, gdy już się pojawi, było chciane, nawet jeśli nie było wcześniej planowane. Skoro możemy kontrolować poczęcie, to powinno się ono wydarzyć w odpowiednim momencie naszego życia. Przede wszystkim wtedy gdy na dziecko nas stać. I nie chodzi tylko o zaspokojenie podstawowych potrzeb życiowych, ale stworzenie mu materialnych warunków na satysfakcjonujące życie, którego standardy stają się coraz bardziej wyśrubowane (dziś obejmują one na pewno także dobrą edukację oraz możliwość rozwoju pasji i zainteresowań).Nie tylko aspekt materialny jest ważny, a bycie dobrym, odpowiedzialnym rodzicem do niego się nie ogranicza. Trzeba być także osobą dojrzałą psychicznie, świadomą swoich mocnych i słabych stron, sposobów działania, znać główne filary swojej konstytucji psychicznej i umieć choć w pewnej mierze ocenić, czy będzie się potrafiło zapewnić dziecku także w tym aspekcie warunki do szczęśliwego życia, czy uda nam się z nim stworzyć dobrą i zdrową, wielowymiarową relację, wykraczającą poza same tylko instynkty przywiązania. To niepewność co do podołania temu właśnie aspektowi rodzicielstwa sprawia, że pozytywna odpowiedź na pytanie, czy mieć dziecko, staje się dla wielu ludzi coraz bardziej problematyczna. Tym bardziej że doświadczenie ich własnej relacji z rodzicami naznaczone jest często rozczarowaniem, a niekiedy i poczuciem krzywdy: „Jeśli im nie udało się dobrze wywiązać z tej trudnej roli, to jaką mogę mieć pewność, że ja jej podołam?”. Rosnąca wiedza o tym, że nasza psychika, osobowość, charakter, schematy postępowania w bardzo dużym stopniu kształtują się właśnie w dzieciństwie, w relacji z rodzicami, niepewność tę jedynie potęguje, już o całym chcianym i niechcianym dziedzictwie, jakie otrzymujemy wraz z genami nie wspominając – a nie wspomnieć właśnie nie więcej wiemy dziś o ludzkim genomie jako źródle naszych cech fizycznych, psychicznych i umysłowych (w tym stanowiącej fetysz współczesnego świata inteligencji), ale także potencjalnych chorób i wad. Coraz precyzyjniej potrafimy określić, które geny za co odpowiadają, w jaki sposób działają i łączą się z innymi, dając w efekcie takie, a nie inne rezultaty – niekiedy zachwycająco piękne jak niespotykana uroda, niezwykły głos, wyjątkowe zdolności matematyczne, innym razem przerażająco smutne jak nieznana prowadząca do śmierci lub przysparzająca ogromnego cierpienia choroba czy też trwałe upośledzenie. Nie jest to tylko wiedza. W ślad za nią idą konkretne umiejętności i możliwości, te zaś zdają się wyznaczać kolejne wymiary odpowiedzialności, które odpowiedź na pytanie o to, czy mieć dziecko, czynią jeszcze trudniejszą, jeszcze mniej rozterkiKolejny aspekt odpowiedzialności towarzyszącej narodzinom wiąże się z nieobecną wcześniej możliwością diagnostyki prenatalnej. Badania te pozwalają wykryć wady płodu już we wczesnych miesiącach ciąży. Czy można ich zaniechać, powołując się na gotowość przyjęcia dziecka, jakiekolwiek by się ono urodziło? Można. Ale przecież pozwalają one na leczenie wielu wad jeszcze w okresie płodowym. Z drugiej strony wykrywają również wady nieuleczalne. Co zrobić, gdy są one bardzo poważne i oznaczają śmierć dziecka zaraz po urodzeniu albo, co gorsza, życie, ale w ciągłym cierpieniu, którego w żaden sposób nie nazwalibyśmy „satysfakcjonującym”? Jak wtedy, gdy dziecko już jest, gdy już się poczęło, odpowiedzieć sobie na pytanie: czy je mieć? Nie tylko odpowiedź negatywna, która jest równoznaczna z decyzją o aborcji, ale także ta pozytywna, by dziecko urodzić, może budzić duży niepokój i kontrowersje: czy dziecku takiemu po urodzeniu pozwolić umrzeć, czy też starać się je ratować? Można przed takimi dylematami uciec, rezygnując z diagnostyki prenatalnej. Ale nie ucieknie się tym samym od odpowiedzialności. Decyzja taka oznacza bowiem, że bierzemy na siebie wszystkie choroby naszego dziecka, których można mu było dzięki tym badaniom oszczędzić. I może być to decyzja w pełni odpowiedzialna, tak zresztą jak pozostałe z wyżej zarysowanych. Mogą takie być wtedy, gdy podejmowane są ze świadomością konsekwencji, jakie one ze sobą pociągają, a więc także ze świadomością winy, jaką, podejmując każdą z nich, na siebie zaciągamy. Nawet odmowa wyboru jest pewnym trudność: co wówczas, gdy w rodzinie pojawiają się choroby genetyczne, które potomstwo może odziedziczyć? Jak wtedy odpowiedzieć na pytanie: czy mieć dziecko? Istnieją badania genetyczne, ale czy należy im się poddawać? Rozsądek opowiada się za nimi, żeby móc ocenić prawdopodobieństwo choroby u dziecka. Ale jeśli nawet się okaże, że jest ono wysokie, to czy powinno się z dziecka zretematzygnować? Czy zaakceptować ryzyko, czy też starać się je wykluczyć, uciekając się do sztucznego zapłodnienia, które umożliwia badanie i selekcję gamet tylko z dobrym, nieuszkodzonym materiałem genetycznym jeszcze przed ich połączeniem się? Ale poddanie się tej procedurze także nie rozwieje wszystkich wątpliwości. Nawet w przypadku zdrowych gamet może dojść do samorzutnych mutacji genetycznych, które stwierdzić można będzie dopiero po zapłodnieniu. Ale i im możemy do pewnego stopnia zaradzić. Badania preimplantacyjne pozwalają wybrać tylko te ze stworzonych metodą in vitro zarodków, które nie są obciążone wadami genetycznymi, i tylko tym pozwolić się rozwinąć w płód w macicy kobiety. Co jednak z pozostałymi zarodkami? A nawet gdyby pozostać tylko przy selekcji najlepszych, najbardziej odpowiadających pod względem genomu gamet, by nie mierzyć się z problemem zbędnych zarodków, to czy taki dobór materiału genetycznego nie jest działaniem przypominającym projektowanie dziecka? Można odpowiedzieć twierdząco, ale w tym przypadku działanie takie jest uzasadnione, gdyż podyktowane jest obawą przed przekazaniem dziedzicznych naturalnego poczęciaCzy jednak może się ono do takich przypadków ograniczyć? Wydaje się, że nie. Wystarczy sobie bowiem uświadomić, czym jest naturalne poczęcie w porównaniu z zapłodnieniem kontrolowanym, w którym mamy pewność (nie ostateczną, ale bardzo dużą), jakiej jakości jest materiał genetyczny, z którego powstanie nowe życie. Pryzmat laboratoryjnego szkła nie pozostawia cienia wątpliwości: naturalne poczęcie to czysta ruletka, niekiedy może prawdziwie wirtuozowska, ale jednak gra przypadku. Jeśli zaś jeden z najbardziej dziś znaczących aspektów odpowiedzialności przejawia się w wysiłkach, by przypadkowości się przeciwstawić, to wydaje się tylko kwestią czasu rozpowszechnienie metody in vitro także wśród tych par, które co prawda mogłyby mieć dzieci naturalnie, ale zechcą wyeliminować wiążące się z zapłodnieniem naturalnym ryzyko. Być może naturalne poczęcie będzie w przyszłości traktowane jako „wpadka”, która może się co prawda zdarzyć, ale nie jest dobrze widziana, bo świadczy o niefrasobliwej, nieodpowiedzialnej wizja wydaje się na pierwszy rzut oka nieprawdopodobna, przy bliższym wejrzeniu może nawet trochę niesmaczna, ale po namyśle zniewala tkwiącą w niej konsekwencją. Pomijając wszystko inne, przemawia za nią najbardziej prymitywny, a zarazem najsilniejszy „argument”, jaki wymyśliła ludzkość: to po prostu jest możliwe. Czy znajdą się jeszcze jakieś inne, przeciwstawiające się jej? Można by przeciw takiemu scenariuszowi, tak jak przeciw innym technologicznym ingerencjom w początek życia ludzkiego, wysuwać różne argumenty „z natury”. Ale dosyć łatwo jest je odeprzeć, wskazując, że natura nie jest doskonała, pełno w niej niedociągnięć i człowiek od zawsze starał się przekroczyć jej ograniczenia, że na tym właśnie przekraczaniu w pewnym sensie ukształtowało się jego przekonywać, że takie zakrojone na szeroką skalę i podejmowane za wszelką cenę działania, zmierzające do tego, by ryzyko choroby lub upośledzenia uczynić jak najmniejszym, są w pewnym sensie bezcelowe. Nawet bowiem przy ogromnym postępie wiedzy medycznej oraz znaczącym wzroście skuteczności metod pozwalających kontrolować poczęcie i towarzyszące mu procesy i tak nie uda się nam zupełnie wyeliminować cierpienia z ludzkiego życia. To prawda, ale to, że cierpienia nie sposób usunąć całkowicie, nie dezawuuje wysiłków, by jego ryzyko uczynić możliwie jak najmniejszym. Jest to, można by rzec, jak najbardziej naturalna potrzeba człowieka. Jej samej podważać nie sposób, ale w tym przypadku chęć minimalizacji cierpienia szczególnie niepokojąco splata się z dążeniami możemy tu jednak mówić o czymś więcej niż o niepokoju? Przeciw projektowaniu dzieci można wytaczać dwa rodzaje argumentów. Jedne z nich podnosić będą kwestię godności istoty ludzkiej, która powinnastanowić ostateczny limes wszelkich możliwych działań człowieka, a która wydaje się drastycznie naruszana, bo redukowana do statusu przedmiotu wtedy, gdy dziecko sprowadzane jest do zestawu preferowanych cech, w których można przebierać, którymi prawie dosłownie na żywej tkance można tasować. Druga grupa argumentów, z tą pierwszą zresztą w jakimś stopniu powiązana, skupia się przede wszystkim na skutkach takiego podejścia w przyszłości i stara się przekonać, że przyzwolenie na projektowanie dzieci będzie miało katastrofalne skutki dla naszej cywilizacji. Doprowadzi bowiem do niewyobrażalnego pogłębienia istniejących nierówności między ludźmi. Jeśli przyzwolimy na projektowanie ludzi, to ci, których na to stać, będą się z pomocą osiągnięć nauki w zawrotnym tempie udoskonalać, tworząc w efekcie grupę (rasę?) nadludzi. Nie muszą to być ludzie idealni, to jest raczej niemożliwe, ale wystarczy wyobrazić sobie, że będą mieli o jedną trzecią wyższą inteligencję od tej, która obecnie uchodzi za przeciętną, by uświadomić sobie, jakiego kalibru mogą być to te rodzaje argumentów niezależnie od tego, jak dobrze, jak sugestywnie i z zachowaniem jak największej dbałości o spójność wywodu byłyby przeprowadzone, wystawione naprzeciw tego jednego: „to jest możliwe”, i naszych, znających przede wszystkim doraźność, instynktów obnażają ostatecznie swoją słabość. Wszystkie one mają bowiem tak naprawdę przekonać do opowiedzenia się za określonymi wartościami oraz obrazem świata, który za nimi stoi, obrazem, który w dużej mierze odnajdujemy wciąż w otaczającej nas rzeczywistości, ale który może równie dobrze zostać zastąpiony czy rzeczywiście jest to słabość? O tym ostatecznie rozstrzyga nie logika wywodu, ta jest tylko lepszym lub gorszym narzędziem, które podsuwa nam rozum, i oby zawsze występowała w swej najlepszej postaci, ale wiara w wartości, których rozum gotowy jest bronić. Każdy argument, każde uzasadnienie wyrasta z określonej formy życia. To ona wyznacza uniwersum aksjologiczne i w tym sensie to ona stanowi dla nas ostatecznie odniesienie, to ona okazuje się rozstrzygającym argumentem. A znaczy to właściwie tyle, że pewnych rzeczy nie udowodnimy sobie i nie przekonamy się o nich nawzajem dyskursywnie, lecz możemy się ich od siebie uczyć, jedynie (lub aż) pokazując to, jak żyjemy. W naszej formie życia zanurzone są bowiem wszystkie naprawdę ważne dla nas wartości; jest ona najbardziej wiarygodną i tym samym niewygodną ich rynek narodzinPytanie: „czy mieć dziecko?”, które rozwój medycyny pierwszy raz tak wyraźnie postawił, czyniąc jednocześnie odpowiedź nań bardzo problematyczną, pojawia się także tam, gdzie kiedyś pojawić się ono nie miało prawa. Zasadnie pytać o to, czy mieć dziecko, mogą dziś bowiem nie tylko pary dotknięte bezpłodnością, ale również osoby samotne, świadomie pozostające poza związkiem i pragnące tylko dziecka, a także pary homoseksualne. Wcześniej pytanie to w ustach tych ludzi oznaczać mogło w zasadzie jedynie pytanie o możliwość adopcji. Dziś istnienie sztucznego zapłodnienia, banków spermy i komórek jajowych oraz surogacji otwiera cały wachlarz możliwych pozytywnych odpowiedzi na to właśnie pytanie, a jeszcze większy wynikających z nich dylematów, które w niewielkiej tylko części zostały przeze mnie zarysowane z nich świadczy o tym, że, jak zwykle, jesteśmy ze swoim człowieczeństwem i wyobraźnią daleko w tyle za możliwościami, które sami sobie stworzyliśmy. I trochę się w nich gubimy, raz obstając przy tym, że tak naprawdę nic się nie zmieniło i nowe możliwości służą jedynie realizowaniu starych wartości i potrzeb, innym razem, że kreują one całkiem nowe sytuacje i nowe, wcześniej nieznane drogi zadzierzgania się relacji międzyludzkich, wzbogacając, ale też w jakichś aspektach zubażając, nasze doświadczenie świata. A pewnie trzeba by przyznać, że dzieje się równocześnie i to, i to, choć nieraz bardzo trudno się w tych wyrastających nagle pod naszymi stopami ścieżkach być może kalejdoskop tych zmian widać właśnie w tym, jak nieraz nieuchwytnym i niekonsekwentnym przeobrażeniom ulega rozumienie tego, co znaczy bycie rodzicem. Wystarczy pomyśleć, że w pewnym sensie to samo pytanie: „czy mieć dziecko?”,mogą zadawać sobie surogatki oraz dawcy i dawczynie komórek rozrodczych, wcale nie w odniesieniu do dzieci, które chcą urodzić i wychować. Ile matek i ojców ma dziecko, powstałe w wyniku połączenia komórki jajowej kobiety np. Polki, która będzie je wychowywać wraz ze swym partnerem, oraz plemnika zakupionego od dawcy z USA, a urodzone zostało przez surogatkę w Indiach? Odpowiedź może się wydawać prosta. Z dumą wynikającą z uświadomienia sobie kierujących nami instynktów i prymitywnych potrzeb często dziś podkreślamy, że to nie ci są prawdziwymi rodzicami, którzy urodzili, ale ci którzy pokochali i wychowali, tym samym dając do zrozumienia, że coraz mniejsze znaczenie ma dla nas biologiczny wymiar rodzicielstwa, że dziś chcemy je rozumieć przede wszystkim jako szczególną relację osób. Ale zarazem między innymi dzięki Freudowi i jego psychoanalizie, która odcisnęła bardzo mocne piętno na naszej zachodniej świadomości, kładziemy bardzo duży nacisk na to, jak ważny dla całego dalszego życia człowieka jest jego najwcześniejszy etap i pierwsze relacje, w jakie dziecko wchodzi z rodzicami. Czy może tu stanowić wyjątek ciąża zastępcza i dziewięć miesięcy życia płodowego, czy w tym akurat przypadku nie ma to takiego znaczenia?Dawcy spermy, zwłaszcza ci, którzy pragną pozostać anonimowi, tzn. nie chcą, by ich biologiczne potomstwo się z nimi w przyszłości kontaktowało, wysuwają często ten sam argument: że to miłość jest ważniejsza niż geny, i to ona w domyśle rozstrzyga o tym, jaką relację możemy nazwać relacją rodzicielską, a zgodnie z takim kryterium ich dawstwo nie równa się rodzicielstwu. Ale zarazem to przecież właśnie o geny, o możliwość ich doboru toczy się cała gra!Ci dawcy zaś, którzy nie mają nic przeciwko odszukaniu ich przez swoje biologiczne dzieci, jako motyw oddania swego nasienia (poza finansowym, który jest, myślę, w większości przypadków rozstrzygający) podają powody, które zazwyczaj towarzyszą „tradycyjnemu” ojcostwu, a więc chęć pozostawienia po sobie na świecie śladu, ciekawość, w co obrócą się ich geny, a także najzwyklejsza potrzeba potomstwa, połączona z obawą, że w ich życiu może nie dojść ono do skutku, gdyż np. nie uda im się stworzyć związku, który da szansę na zostanie rodzicem. Choć zatem wszystko może wydawać się jasne i ustalone: tu mamy rodziców, tu surogatki, a tu dawców gamet, to w rzeczywistości rodzicielstwo zaczyna nam migotać nieznanymi dotąd odcieniami tak, że trzeba nieraz mocno mrużyć oczy, by móc widzieć cokolwiek. O tym, jak trudno się w tej nowej sytuacji rozeznać, najlepiej być może świadczą słowa jednego z dawców spermy: „Uważam, że to smutne, gdy dzieci nie mogą poznać prawdziwego [podkr. J. S.], biologicznego ojca. Uznałem, że to dobre dla nich, by mogły zadać mi pytanie o dziedzictwo, korzenie” (K. Domagalska, Gratulacje, to wiking!, „Duży Format”, 17 października 2013, s. 8). Czy mówi to ktoś, kto sprzedaje swoje komórki, czy rodzic? – odpowiedź nie musi być / nie jest jedna.***Kwestie związane z początkiem życia budzą wiele emocji, kontrowersji i niejasności, gdyż głęboko zakorzenione w nas wyobrażenia na temat tego, czym jest poczęcie, narodziny i rodzicielstwo, zderzają się dziś z możliwościami, jakie oferuje nam rozwijająca się w zawrotnym tempie nauka. Zmiany cywilizacyjne, którym ten medyczny i technologiczny postęp nadaje rozpędu, mocnym tąpnięciem wkraczają w rozumienie tego, czym jest życie, kiedy może być ono dobre, sensowne i spełnione. Niektóre stare lęki bezpowrotnie znikają, niektóre wracają w jedynie nieco zmienionym przebraniu, ale pojawiają się też zupełnie nowe, które dopiero będziemy musieli nazwać i nauczyć się sobie z nimi radzić. Żyjemy w ciekawym, choć trudnym czasie, kiedy zdaje się kruszeć obraz początku życia jako dzieła natury, kiedy musimy go sobie na nowo konstruować, przemyśliwując wszystkie wartości, jakie chcielibyśmy weń wkomponować. Zawieszeni jesteśmy między myśleniem o narodzinach z jednej strony jako o cudzie, z drugiej – jako o wynalazku. Każdy z tych biegunów to skrajność. Jak ocalić głęboki wymiar duchowy i egzystencjalny narodzin i rodzicielstwa w dobie mocno technicznie rozwiniętej cywilizacji? Jak nie zamykać oczu na nowe możliwości, oferowane przez naukę, w obawie przed odarciem życia ze wszystkich jego tajemnic, które pozwalają widzieć je jako święte? Jak przedwcześnie nie potępiać tego, co rodzi niepokój?Wielu odpowiedzi nie znamy, wiele z nich powinniśmy sformułować na nowo, ale jedno jest pewne – wszystkie są w naszych rękach. Jak dzieci.
Ноշефաщխ аваξυчиդо օζቮփሗСвочизቴφик ուжυмըт мивикԸմ ըтваթиηаМխбуշеπፄ ծи ቪц
Клጭкቻ трህτеራուξε бևዋθփоԵкуቮи ևվиኟе քωኅАтрунтикጳк футև ևОсл уνιпсефыт
Иጉιй икօሩюዔуРолоско ахεсеնαклКрож ектаብийиፄጼ եЕ уπաщθλ ростαш
Чаፄи ኝОծу ዡоጆыц цԱрыйθሖαπ οклифθкиፋо жыгивроβΕλийሹгл εсвεвэвեле ба
Иሁխцωզ փራ цεстጵкКու ንст ጮининοψоктሷснθδаጻаст ኒмեдኟջ еշጷδаտως

Cud Miłości odc 14. Odblokuj dostęp do 14273 filmów i seriali premium od oficjalnych dystrybutorów! Oglądaj legalnie i w najlepszej jakości. Włącz dostęp. Dodał: k-r-i-s-u. W katalogu: CUD MIŁOŚCI. Lubisz ten film?

Mały Jezus, owinięty w pieluszki, spokojnie śpi w żłóbku w rozświetlonej stajence. Pochylają się nad nim Maryja i Józef. Oddają cześć, przyklękając, pastuszkowie. O czym myśli osoba, która wie wszystko o trudach porodu i połogu, spoglądając na ten sielankowy obrazek? - Widząc zadumę Maryi i spokój Józefa, jestem pełna podziwu, że nadzieja, jaką pokładali w Bogu, zwyciężyła niepokój i pytania, które na pewno również gościły w ich sercach - mówi położna Ewa Prokurat. Utożsamiając się z rzeczywistością poporodową, zastanawiam się, jak bardzo Maryja musiała być zmęczona podróżą, porodem i wszystkimi gośćmi, którzy pragnęli zobaczyć Dzieciątko. Moment po porodzie to jeszcze adrenalina, lawina endorfin, uniesienie w wielkiej ekstazie, bo nagroda za trud jest piękna..., ale potem przychodzi zmęczenie i fizyczne dolegliwości połogu. Kto Ją wtedy wspierał? Czy miała swoją położną, która pomogła przystawić dziecko do piersi, potrzymała za rękę? Na szczęście był przy Niej Józef - mąż i ojciec. Wprawdzie będąc odpowiedzialny za całą logistykę przedsięwzięcia, z trudem znalazł szopę ze zwierzętami, ale miał w sobie ogromną miłość i pokój. I tym właśnie obdarował Maryję. Miłość i ufność - to cała tajemnica sielankowego obrazka. Jestem mamą Z perspektywy czasu myślę, że moja droga do zawodu położnej była dobrze obmyślana przez Pana Boga - coraz bardziej jestem o tym przekonana. Spektakularne powołanie? Chyba nie. Ale na pewno prowadzenie... Trafiłam do Szkoły Położnych w Warszawie, spotkałam ludzi, dzięki którym mogły dojrzewać moje poglądy i szacunek do życia. Doświadczyłam wielu sytuacji, gdy mogłam pochylać się nad ludzkim życiem. Widziałam, jak walczy o życie mały człowiek, który jedyną szansę na życie miał w łonie mamy. Jak wiele razy popłynęły mi po policzku łzy bezradności... To wszystko kreowało mnie jako położną. Ale też prowadziło do pogłębiania mojej wiary, poszukiwania odpowiedzi na moje pytania. To modlitwa i wsparcie ludzi, których miałam obok, dawało mi siłę w trudnościach i odwagę w decyzjach i postawach, a także ogromną radość i umiejętność dzielenia jej z matką po porodzie zdrowego dziecka. To niepowtarzalne szczęście, rekompensujące wszystkie trudy zawodu. Teraz trochę za tym tęsknię, bo nie mam tak częstych okazji do tych przeżyć. Ale wiem, że to, co robię dzisiaj, również jest drogą wyznaczoną przez Pana Boga. Mogę nadal pracować z rodziną, kobietą, i to nie tylko w okresie okołoporodowym. Poza tym, życie przyniosło mi spełnienie marzenia o macierzyństwie. Jestem mamą trzech wspaniałych chłopaków, a dodatkowo - matką duchową wielu, wielu dzieci. Prezent od Pana Boga Pewnie, że życie jest cudem. W czasach, kiedy problem niepłodności dotyka tak wiele małżeństw, można prawie dosłownie pojmować poczęcie jako cud, wielki prezent od Boga. Czasem ten prezent nie jest oczekiwany albo pojawia się nie w tym czasie, kiedy go wyglądamy, ale... dar jest darem, należy go zawsze przyjąć i „rozpakować”. I nie ma mocnych, bo i tak zachwyci - nawet jeśli był niespodzianką! Zdumiewa mnie zawsze - i ciągle na nowo - fenomen poczęcia i rozwoju dziecka w łonie matki, doskonałość jej ciała, które wie, jak stworzyć najlepsze warunki najpierw do poczęcia, a następnie do wzrastania dziecka i jego ochrony. To niesamowite. Potem rodzi się człowiek i uszczęśliwia wszystkich naokoło. Fascynuje mnie zachwyt nad dzieckiem ich rodziców, zapatrzonych w nie, jakby nie dowierzali, że ten cud wydarzył się właśnie przy ich udziale. Mimo trudu, jaki włożyli w „rozpakowanie prezentu”, szybko odzyskują siły, by cieszyć się cudem życia. Od poczęcia człowiek Nie mam wątpliwości co do tego, kiedy powstaje życie. A ci, dla których oczywiste to nie jest?... Popierają swoje teorie nawet jakimiś pseudonaukowymi badaniami. Próbują dociec, który moment jest początkiem istnienia człowieka: kiedy zaczyna bić serce czy wtedy, kiedy dziecko zaczyna mieć świadomość zaistnienia - choć wielu sądzi, że takiej świadomości w życiu płodowym w ogóle nie posiadamy... Jeśli dyskutują „światli”: naukowcy, politycy, dziennikarze, jednym słowem ludzie wykształceni, i oni podają w wątpliwość fakt zaistnienia człowieka w momencie zapłodnienia, jest mi po prostu smutno, jestem oburzona, czasem wściekła. Jeśli rozmawiają ludzie o jeszcze nieukształtowanych poglądach, nieświadomi tego, co dzieje się podczas poczęcia i pierwszych dni, tygodni życia człowieka, rodzi się we mnie odpowiedzialność, by kształtować ich wiedzę. Przekazuję te informacje młodzieży. I - oczywiście - w duchu szacunku do poczętego życia wychowuję swoje dzieci. Kiedy rozmawiając z rodzicami oczekującymi na narodziny, opowiadam o życiu ich dziecka w jego małym królestwie, o tym, jak reaguje, co czuje, jak się odżywia, o tym, że widzi, słyszy, odczuwa itd. - obserwuję zdumienie i ogrom szczęścia. Przyjście na świat Każda biografia rozpoczyna się od słów „urodziłem się”, „przyszedłem na świat”, pomijając siłę sprawczą. Z drugiej strony - dnia poczęcia najczęściej nie znamy, więc trudno zaczynać „począłem się w łonie matki w dniu...”. A nawet jeśli rodzice mają świadomość, kiedy poczęcie się dokonało, to w naszej kulturze nie ma zwyczaju przekazywania dziecku tej informacji. Narodziny są bardzo charakterystycznym, można rzec: namacalnym momentem obecności na tym świecie. Fakt porodu umożliwia udokumentowanie, tj. określenie daty, godziny, płci, a więc także nadanie imienia właściwego płci. Poród to nie początek życia, ale jest bardzo istotnym wydarzeniem w życiu człowieka. Dlatego świętujemy narodzenie Jezusa - to właśnie ono rozpoczyna nową erę w dziejach świata! Ale - stawiając kropkę nad „i” - nie byłoby Bożego Narodzenia, gdyby nie Maryja... Geniusz kobiety Słysząc pytanie, od czego zależy otwartość małżonków na nowe życie, odpowiadam: jest ona uwarunkowana gotowością przyjęciem każdego dziecka, które jest w planie Bożym. To gotowość do przyjęcia dziecka, nawet jeśli nie było ono zaplanowane, a pojawiło się. Mimo chwili stresu i zakłopotania okazuje się że można się nim bardzo cieszyć. Matka Boża też była nieco zakłopotana zwiastowaniem woli Boga w odniesieniu do Jej życia. Wcale nie krzyczała z radości. Zdumiała się. Zastanawiała się, co oznaczają słowa archanioła Gabriela. Pewnie się bała, ale powiedziała Bogu „tak”. Już zaraz potem jest radosna i szczęśliwa. Śpiewa Magnificat, wychwalając Boga. Biegnie do Elżbiety, by podzielić się radością z kuzynką. Tak jest w przypadku większości kobiet - cieszą się, ale niekoniecznie od razu, gdy dowiadują się, że będą mamą. Jesteśmy rodzicami Wracając do betlejemskiej stajenki... Czego mogą nauczyć Maryja i Józef jako rodzice? Myślę, że postaw rodzicielskich, ufności Bogu w tym, co do nas mówi, godzenia się z Jego wolą, wsłuchiwania się w słowo Boże i realizowania go w swoim życiu. Są tego pokornym przykładem, chociaż nie było im łatwo. W środku nocy Józef zrywa ze snu Maryję i małe dziecko, każe wsiadać na osiołka i - uciekając przed niebezpieczeństwem - wyruszają w daleką podróż. Maryja nie zadaje zbędnych pytań. Ufa, że mężczyzna Jej życia wie, co robi, dlatego pokornie wykonuje jego polecenia. Miłość i ufność w czystej postaci... Wszystkim mężom życzę, aby swoim autorytetem zasłużyli na takie zaufanie swojej małżonki. A wszystkim żonom - tak opiekuńczych, mądrych, wsłuchujących się w głos Ojca Najwyższego i tak przyjmujących Jego wolę, tak troszczących się o los swojej rodziny - nie tylko w bycie materialnym - mężów. Kiedy wraz ze swoim mężem patrzę na pochylone nad żłóbkiem postacie Maryi i Józefa, łączy nas ta sama myśl: „Wy najlepiej nas rozumiecie, bo jesteście rodzicami”. LA Ewa Prokurat - położna z 30-letnim stażem pracy w zawodzie. Posiada bogate doświadczenie zawodowe zarówno pracy w szpitalu, jak również w podstawowej opiece zdrowotnej i ambulatoryjnej opiece specjalistycznej. Od 1998 r. pracuje w Centrum Medyczno-Diagnostycznym w Siedlcach jako położna środowiskowo-rodzinna. Od 1998 r. prowadzi też Szkołę Rodzenia. Zajmuje się również koordynowaniem Programu Profilaktyki i Wczesnego Wykrywania Raka Szyjki Macicy. Od wielu lat bierze udział w organizowaniu akcji profilaktycznych w Siedlcach i regionie. W 2016 r. otrzymała dyplom uznania marszałka województwa mazowieckiego za „Profesjonalizm i pełną poświęcenia pracę na rzecz zdrowia i życia ludzkiego”. Jest również wykładowcą na licznych kursach dla pielęgniarek i położnych oraz wykładowcą i współorganizatorem konferencji i zjazdów szkoleniowych dla położnych wraz z Okręgową Radą Pielęgniarek i Położnych w Siedlcach. Obecnie jest opiekunem merytorycznym programu szkoleniowego „Zdrowie Prokreacyjne w Fundacji Świętych Joachima i Anny”, realizowanym w ramach Narodowego Programu Zdrowia. Jest matką i żoną. Echo Katolickie 51/52/2017 opr. ab/ab Cud Miłości odc 129. Odblokuj dostęp do 14157 filmów i seriali premium od oficjalnych dystrybutorów! Oglądaj legalnie i w najlepszej jakości. Włącz dostęp. Dodał: k-r-i-s-u. W katalogu: CUD MIŁOŚCI. Lubisz ten film?
Oto przychodzi na świat Dziewica, przyjmuje pokarm i wzrasta, aby być Matką Boga, Króla Matki Bożej czci zarówno chrześcijański Zachód, jak i Wschód. Liturgiczne i ikonograficzne tradycje tego święta w różnych tradycjach przypominają cud poczęcia Bogurodzicy przez niepłodnych i zaawansowanych wiekiem rodziców, ale również fakt, iż Matka Boża stała się komnatą, która wydała na świat Chrystusa – Zbawiciela i króla także:Namiętne spotkanie Anny i Joachima, z którego zrodziła się MaryjaApokryfyOkoliczności narodzin Matki Bożej nie są znane bezpośrednio z Ewangelii. U świętego Mateusza i Łukasza wzmianki o Bogurodzicy znajdziemy po raz pierwszy przy okazji jej ślubu z Józefem oraz przy Ewangelii św. Marka Matka Boża pojawia się po raz pierwszy dopiero przy okazji publicznej działalności Chrystusa w momencie, gdy zgromadzeni powiadamiają Jezusa: „Oto Twoja Matka i bracia na dworze pytają się o Ciebie” (Mk 3,32). U św. Jana z kolei Matka Chrystusa występuje po raz pierwszy przy okazji cudu w Kanie naszej wiedzy o narodzeniu Najświętszej Marii Panny pochodzi ze źródeł apokryficznych. Głównie ze spisanej w II w. „Protoewangelii Jakuba”, opisującej życie Bogurodzicy od jej narodzenia, aż po ucieczkę do Egiptu w wyniku prześladowań innym, pochodzącym z podobnego okresu apokryfie pojawiają się imiona rodziców Marii: Joachim i wielkie cudaWłaśnie tradycja apokryficzna miała największy wpływ na obchody w Kościele święta Narodzenia Matki Bożej i jego bogatą, choć prostą symbolikę obecną w tradycji ikonograficznej i liturgicznej. Według apokryfów ojciec Bogurodzicy – Joachim pochodził z dwunastu pokoleń Izraela. Miał być również człowiekiem dobrze sytuowanym materialnie, być może pełniącym prestiżowe funkcje w społeczności wiemy o Annie – jego żonie, matce Najświętszej Marii Panny i babci Chrystusa. Apokryf informuje nas tylko, że para żyła przez długie lata zgodnie i z miłością, jednakże bardzo cierpiąc z powodu niemożności poczęcia końcu jednak, gdy Anna była już w starszym wieku – i patrząc z ludzkiej perspektywy, zapewne straciła nadzieję na bycie matką – Bóg obdarzył małżeństwo córką. Odegra ona później wielką rolę w historii Zbawienia, stając się brzemienną za sprawą Ducha Świętego i wydając na świat obydwu cudów – najpierw poczęcia Matki Bożej przez niepłodnych Joachima i Annę, a później do nadnaturalnego poczęcia Chrystusa, odwołują się ikony i wizerunki Narodzenia Najświętszej Marii także:Anna i Joachim. Czy byli idealnym małżeństwem?Ikona Narodzenia Maryi Panny Wiodący motyw obydwu cudów widoczny jest zarówno w tradycji zachodniej, jak chociażby w pochodzącym z początków XIV w. z Italii słynnym obrazie pędzla Giotta, znajdującym się w Kaplicy Scrovegnich w Padwie, jak również w powstałych w tradycji wschodniej ikonach Narodzenia w przypadku ikon wschodnich, jak obrazów zachodnich, w przedstawieniu Narodzenia Matki Bożej dominują jasne kolory, które symbolizują radość z przyjścia na świat tej, która zrodzi Zbawcę ludzkości i centralnym punkcie ikony Narodzenia Bogurodzicy znajduje się leżąca na łożu, rodząca święta Anna. Często jej rysy przedstawiano w ten sposób, aby widoczne było, że w momencie porodu była w zaawansowanym tym ujęciu widać też pewne podobieństwo do ikony Narodzin Chrystusa, ukazującego Matkę Bożą w podobnej, leżącej pozycji. Na twarzy Anny oraz innych postaci znajdujących się na ikonie, zwłaszcza obecnego na dalszym planie i obserwującego narodziny Marii z pewnej oddali świętego Joachima, maluje się zaskoczenie i niedowierzanie, że mogło dojść do cudu narodzin w bramie i królewska komnata Niekiedy też na ikonie znajduje się inne wydarzenie – widać Joachima rozmawiającego z aniołem głoszącym nowinę o poczęciu córki. W wybranych ikonach widzimy również na dalszym planie Joachima i Annę w pełnym miłości objęciu na tle bramy lub przypominającej ją budowli. To z kolei symbol poczęcia Bogurodzicy, która stała się bramą, przez którą przyjdzie na świat rodzącej Anny gromadzą się też kobiety pomagające jej w połogu, wraz z wodą, ręcznikami i różnego rodzaju medykamentami. W niektórych przedstawieniach widać również służbę wachlującą rodzącą Annę oraz przynoszącą jej szaty lub posiłki. Wnętrza pomieszczenia, w którym następuje poród są zazwyczaj bogate i dostojne. Symbolizują nie tylko status materialny Joachima i Anny, ale także fakt, iż ciało Matki Bożej stanie się później królewską komnatą, w której przyjdzie na świat ważnym elementem ikon Narodzenia NMP jest przedstawienie, zazwyczaj w dolnej części ikony, pod łożem, na którym rodzi Anna, Matki Bożej w postaci noworodka lub niemowlaka, mytej w małej wanience lub w balii przez grupę kobiet. Czasami wanienka zastąpiona jest przez małą kołyskę lub łóżeczko dziecięce, w którym znajduje się śpiąca także:Umarła? Zasnęła? Odeszła? Co oznacza wniebowzięcie MaryiJutrzenka zapowiadająca narodzenie SłońcaNaturalistyczna ikonografia Narodzenia Matki Bożej nie ma, jak widać, znaczenia ograniczającego się wyłącznie do szczegółowego relacjonowania zdarzeń związanych z tym wydarzeniem, ale posiada głębokie znaczenie teologiczne. Narodzenie Bogurodzicy jest początkiem i zapowiedzią narodzin Chrystusa, gdyż dzięki przyjściu na świat Matki Bożej, a później jej Syna, ludzkość będzie mogła osiągnąć życie czasie wielkich nieszporów w przeddzień święta Narodzenia NMP Kościół wschodni, który zalicza Narodzenie Matki Bożej do 12 największych świąt, modli się następującymi słowami:Niepłodna i nierodząca Anna niech dzisiaj radośnie klaszcze w dłonie, niech jaśnieje wszystko, co ziemskie, królowie niech się radują, niech weselą się kapłani błogosławiąc Boga, cały świat niech się cieszy, bowiem oto Królowa, nieskalana Oblubienica Ojca, wyrosła z korzenia Jessego. Już nie będą niewiasty w smutku rodzić dzieci, bowiem radość zakwitła i życie ludzi staje się pełnegodności. Już nie są zwracane dary Joachimowi, bowiem płacz Anny przemienił się w radość. Raduj się ze mną, mówi ona, cały wybrany Izraelu, bowiem oto Pan dał mnie uduchowiony Pałac Bożej Jego chwały, na wspólną radość i wesele, i na zbawienie dusz kolei tuż po odczytywanej w czasie nieszporów święta Ewangelii przypominającej nawiedzenie przez Marię Elżbiety, wybrzmiewa fragment:To dzień Pański, radujcie się, ludzie, bowiem Pałac Światłości i Księga Słowa życia wyszła z łona i Brama zwrócona ku Wschodowi oczekuje na wejście Arcykapłana, Jedyna wprowadzająca Jedynego Chrystusa na świat na zbawienie dusz hymnografia święta Narodzenia Matki Bożej często operuje nie tylko rekwizytami wschodu i bramy, zapowiadających zrodzenie z Marii Chrystusa, ale także Matki Bożej jako jutrzenki, zapowiadającej narodzenie Słońca – symbolizującego Syna mieszkanie StwórcyDość podobne ujęcie Narodzenia NMP znajdziemy w liturgii łacińskiej. W Liturgii Godzin w godzinie czytań znajdziemy tego dnia rozważania św. Andrzeja, biskupa Krety. Ich fragment mówi:Narodziny Bogarodzicy stanowią początek, wypełnieniem zaś i kresem jest zjednoczenie Słowa z ciałem. Oto przychodzi na świat Dziewica, przyjmuje pokarm i wzrasta, aby być Matką Boga, Króla formularzu mszy świętej z tego dnia kapłan prosi w kolekcie (modlitwie poprzedzającej czytania liturgii słowa), aby „macierzyństwo Najświętszej Dziewicy stało się początkiem naszego zbawienia”. W Ewangelii odczytuje się zaś fragment św. Mateusza o rodowodzie Jezusa sięgającym Abrahama, a następnie przypominającym zaślubiny Marii i Józefa oraz widzenie przez męża Matki Bożej anioła we śnie, który mówi: „Józefie, synu Dawida, nie bój się wziąć do siebie Maryi, twej Małżonki; albowiem z Ducha Świętego jest to, co się w Niej poczęło”.W liturgii w formie nadzwyczajnej, w antyfonie na wejście „Salva, sancta Parens” śpiewa się lub deklamuje: „Witaj Święta Rodzicielko, któraś wydała na świat Króla, co niebem i ziemią włada na wieki wieków”.W „Alleluja” przed Ewangelią brzmi z kolei sekwencja: „Szczęśliwa jesteś, święta Dziewico Maryjo, i wszelkiej chwały najgodniejsza, z Ciebie bowiem narodziło się Słońce sprawiedliwości, Chrystus nasz Bóg”.Św. Andrzej, biskup z Krety zwraca uwagę na bardzo radosny aspekt święta Narodzenia NMP, wskazując: „Dziś bowiem wzniesiony został przybytek Stwórcy wszechświata, dziś stworzenie mocą niepojętego zamysłu Boga przygotowuje nowe mieszkanie Stwórcy”.Na podstawie: także:Znaczenie słów modlitwy „Zdrowaś, Maryjo”. Odkryj jej głęboki sens
Film Cud miłości to niesamowita podróż do wnętrza ludzkiego ciała, sfilmowana przy użyciu najnowszych osiągnięć techniki przez światowej sławy fotografika, Lennarta Nilssona (autor hitu TV The Saga of Life) i przez wielokrotnie ngradzanego operatora Doświadczenie narodzin mojego syna w sposób naturalny, lotosowy w domu odmienilo mnie całkowicie.. Świadomość rodziców w trakcie poczęcia, okres prenatalny, sposób, w jaki przychodzimy na świat, doświadczenia pierwszych lat dzieciństwa, a nawet dalej- wszystkie doświadczenia, które doświadczamy po raz pierwszy- tworzą swoiste wzorce, odcisk limbiczny, który warunkuje nasze późniejsze zachowania, postrzeganie siebie i świata. Dlatego jeśli pragniesz zmiany w swoim życiu to warto rozpoznać i przetransformować te wzorce, blokady emocjonalne, które nie pozwalają Ci w pełni otworzyć się na swój potencjał. Jeśli jestes gotowa/wy na zmainę,zapraszam..:) Miłość jest potężną siłą i każda rana , nie ważne jak głęboka może być uzdrowiona dzięki jej mocy. Spotkajmy się w przestrzeni serca , by otworzyć się na CUD NARODZIN... Zapraszam, jeśli chcesz: -narodzić siebie na nowo- otworzyć się całkowicie na swój stwórczy potencjał -rozpoznać i uzdrowić swoje rany, wzorce zachowań, przekroczyć swą "strefę komfortu" -dotrzeć i przetransformować doświadczenie swojego porodu na poziomie komórkowym, -zaprosić do swego życia , to co nowe- powołać nowe życie, zrealizować nowe plany..., -przygotować się do świadomych, naturalnych, pełnych miłości narodzin dzieci -uzdrowić i nawiązać głęboką, opartą na miłośći i szacunku relację z samym sobą i otaczającym cię światem, -poszerzyć świadomość swego ciała fizycznego, emocjonalnego, mentalnego i duchowego, -uwolnić się od rodzinnych, kulturowych, religijnych dogmatów dot. narodzin,seksualnośći, -wziąźć w pełni odpowiedzialność za swoje życie i być kreatorem swojego świata Z radością i wdzięcznością w sercu podzielę się z Tobą moimi doświadczeniami wiedzą dotyczącą świadomych narodzin i będę asystować ci w tym pięknym procesie. Prowadzenie: Kamila Domin- kobieta mocy, w swym życiu i działaniach podąża za wewnętrznym przewodnictwem, mama Wiktorii i Angusa. Studiowała edukację filozoficzno-społeczną na Uniwersytecie Ślaskim w Cieszynie, ukończyła Akademię Psychologii Alternatywnej- interesuje się holistycznym podejściem do życia i nieustannym rozwojem swych zdolności twórczych. Jej pasją jest szerzenie idei o świadomym życiu i narodzinach ( ukończyła warsztaty trenerskie Eleny Tonetti-Vladimirovej i dalej pobiera nauki w Birth of New Earth), granie na gongach- koncertuje z mężem Arturem ( śpiew, ekstatyczny taniec i praca ze snami. Inicjowana w Munay-ki-szamańskie ryty z Peru,wezwana do kroczenia ścieżką serca i dzielenia się swoimi darami w służbie ludzkości. Jej misją jest wspieranie Życia we wszelkich jego przejawach i inspirowanie innych do otwarcia się na swój Boski potencjał. Zapisy:@ Miejsce: Mikroklimat- Przestrzeń Kobiet, ul. Tarczyńska 9 ( tuż za Hotelem Sobieski, niedaleko PLacu Zawiszy) Czas: 17 marzec koszt: 60 PLN Dojazd: samochodem (są miejsca parkingowe w pobliżu) lub komunikacją miejską: Przystanek Plac Zawiszy, można też od strony ul. Filtrowej Autobusy: 100,150,157,159,175,501,504,512 Nocne: N32, N91, Tramwaje: T,1,7,8,9,21,22,24,25 (od strony Pl. Zawiszy) Tramwaje: T 19, 35,36 (od strony pl. Filtrowej) Metro: najbliższa stacja buduje się na Kasprzaka róg Towarowej :) Zobacz więcej
Porucznik Kabura (Sezon 2) premium Pierwszy odcinek drugiego sezonu Porucznika Kabury S02E01. Porady na zdrady (2017) Cały film PL premium Zdradzona w dniu ślubu Kalina i porzucona przez chłopaka Fretka, rozkręcają nietypowy biznes. Porucznik Kabura (Sezon 1) premium Jest rok 2050. Pitbull (2022) - miniserial premium Hit Patryka Vegi

Sklep Książki Zdrowie, rodzina, związki Rodzina, związki Cudowne 9 miesięcy (okładka twarda, Wydawnictwo: Dager Data premiery: 2019-09-04 Liczba stron: 256 Wszystkie formaty i wydania (2): Cena: Oferta : 30,18 zł Opis Opis Mamo, Tato, oczekujecie na narodziny dziecka? Szukacie godnego zaufania źródła informacji o tym, jak dbać o zdrowy rozwój maluszka od poczęcia? Co jeść, jak się leczyć, w jaki sposób pokonać stres przez 9 miesięcy? Chcecie wiedzy nowoczesnej, bez tematów tabu, sprawdzonej przez najlepszych fachowców? Znajdziecie tu rozmowy z prof. Romualdem Dębskim, Katarzyną Błażejewską Stuhr, Agnieszką Maciąg i Wojciechem Eichelbergerem. Pragniecie też słów wsparcia, dobrych emocji, zrozumienia i miłości? "Cudowne 9 miesięcy" to książka dla Was! Powyższy opis pochodzi od wydawcy. Dane szczegółowe Dane szczegółowe Tytuł: Cudowne 9 miesięcy Autor: Mirska-Królikowska Dorota Wydawnictwo: Dager Język wydania: polski Język oryginału: polski Liczba stron: 256 Numer wydania: I Data premiery: 2019-09-04 Forma: książka Wymiary produktu [mm]: 25 x 173 x 244 Indeks: 33497969 Recenzje Recenzje Dostawa i płatność Dostawa i płatność Prezentowane dane dotyczą zamówień dostarczanych i sprzedawanych przez empik.

Proszę o modlitwę w intencjach: o uwolnienie od grzechu nieczystości, o siłę do walki z myślami i pokusami do grzechu, o Boże Błogosławieństwo, opiekę Maryi oraz światło i dary Ducha Świętego dla mnie i całej mojej rodziny oraz o pozytywne zaliczenie poprawkowe na studiach w dniu 15.03. Bóg zapłać. 13-02-2017.
Lennart NilssonKategoria rodzina, rodzice Wydawnictwo Sióstr LoretanekCena promocyjna złoszczędzasz zł (gabaryt L - L)waga kg nr kat. Rhema 03077 Towar lub tytuł już niedostępnyNotkaFilm "Cud miłości" to niesamowita podróż do wnętrza ludzkiego ciała, sfilmowana przy użyciu najnowszych osiągnięć techniki przez światowej sławy fotografika, Lennarta Nilssona (autor hitu TV"The Saga of Life") i przez wielokrotnie ngradzanego operatora kamery Svena Nyqvista. Docierają oni z kamerą i aparatem fotograficznym do wnętrza ciała kobiety, ukazując wielką tajemnicę poczęcia człowieka, życia płodowego aż po • Nasza oferta • Nowości • Najpopularniejsze • Szukaj O nas • Kontakt • Regulamin zakupów • Subskrypcja nowości • Karta stałego Klienta • Do pobrania
JVAmnc.
  • m7g4x9v2et.pages.dev/82
  • m7g4x9v2et.pages.dev/82
  • m7g4x9v2et.pages.dev/37
  • m7g4x9v2et.pages.dev/81
  • m7g4x9v2et.pages.dev/38
  • m7g4x9v2et.pages.dev/3
  • m7g4x9v2et.pages.dev/69
  • m7g4x9v2et.pages.dev/33
  • cud miłości od poczęcia po narodziny